Autor |
Wiadomość |
Siergiej |
Wysłany: Nie 23:11, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Ahraman: Zacząłeś wsłuchiwać się w to, o czym gawędzą goście tej oberży. Niestety, nic ciekaweo poza plotkami i ploteczkami z życia i śmierci hrabiów i ich genotypu nie usłyszałeś. Rozglądnąłeś się więc wokół siebie i zauważyłeś, jak drzwi uchyliły się. Do karczmy wszedł...
Kotylion: Kapłan niepewnie podszedł w stronę krasnoluda, którego trzeźwość opuściła na ten widok. Zaczął szarpać się w fotelu i majaczyć. Po chwili opadł zmęczony na oparcie i zamknął oczy.
Linar: Kapłan Morra zaczął zbliżać się do Ciebie. Z przerażenia straciłeś panowanie nad sobą. Chciałeś uciekać - nie byłeś w stanie. Chciałeś krzyczeć - nie potrafiłeś. Poczułeś tylko, jak z ran ponownie wylewa się krew. Po chwili nie widziałeś już kapłana w czerni. Przed Tobą stanął ktoś inny, w prostej tunice o tym samym kolorze. Na jego ramieniu siedzi wielki kruk o pierz czarnym jak non. Mądre oczy spoglądają na Ciebie zza rogowych oprawek okularów. Rzadkie, siwe włosy spływają mu do ramion, pozostawiając na środku głowy zabawną łysinę. Z ironicznym uśmiechem, gestem zaprasza Cię do przejścia przez zionącą pustką bramę. Znowu możesz chodzić, ale nie kontrolujesz tego, gdzie idziesz. Twoje nogi same kierują Cię ku bezdennemu przejściu.
I tak oto dzielny krasnolud Linar opuścił świat żywych i dołączył do swojej rodziny...
KONIEC SESJI 8
Michał - Całkiem fajnie udało Ci się opchnąć gościowi to wino. Wyszedłem z założenia, że nie dasz rady, wiec miło mnie zaskoczyłeś. 60.
Darek - szału nie ma, ale jest wudoczna poprawa względem wczoraj. Morrowa bogobojność choć momentami odrobine sztuczna, to jedna efektowna. 55
Konrad - Tobie się doświadczenie już nie przyda. Ale odgrywałeś Linara nieźle. Szkoda, że postać została udupiona, bo miała pewien potencjał. |
|
|
Ahraman |
Wysłany: Nie 23:03, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
rozglądam się po karczmie i przysłuchuje rozmową |
|
|
Su Yeng |
Wysłany: Nie 23:02, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
mówie szeptem do kapłana Niestety nie sądze żeby pożył dłużej niż kilka godzin więc jakby mógł kapłan odprawic ostatnie rytuały |
|
|
Farin |
Wysłany: Nie 23:01, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
co on tu robi?? juz chcesz mnie grzebac??Krasnoluda nie latwo jest zabic |
|
|
Siergiej |
Wysłany: Nie 22:59, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Kotylion: Kapłan jęknął, mruknął coś pod nosem i powolnym, chwijnym krokiem ruszył za Tobą. Kiedy dotraliście do posiadłości okazało się, że Linar przynajmniej chwilowo odzyskał przytomność umysło. I jakoś tak nabrłą koloru - nie jest już tak śmiertelnie blady.
Linar: Wróciłeś. I faktycznie, Kotylion jest przy Tobie. I znowu przyprowadził JEGO!
Ahraman: Barman uśmiechnał się ironicznie i rzucił tylko Nie, po czym zajął sie obsługiwaniem klientów.
Co robicie? |
|
|
Farin |
Wysłany: Nie 22:55, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
czas wracac do posiadlosci moze moi kompani martwia sie o mnie?? |
|
|
Ahraman |
Wysłany: Nie 22:51, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
biore pieniądze Dzięki. Ale czy kupi pan więcej? |
|
|
Su Yeng |
Wysłany: Nie 22:50, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Chyba bedzie kolejny martwy więc jakby kapłan był łaskaw kolejny raz odprawic rytulał pogrzebowy mówie przygnębionym głsem i najgorsze jest chyba to że to moja wina |
|
|
Siergiej |
Wysłany: Nie 22:48, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Linar: Może zauważyłbyś, że dla odmiany zostałeś sam, ale zajęty jesteś podziwianiem rzeki Reik z lotu ptaka. Nie długo dolecisz do Altdorfu...
Kotylion: Nieco przygnębiony losem kompana, który właśnie dokonuje się za Twoimi plecami niejako z Twojej winy, znowu pomaszerowałeś do świątyni Morra. Po chwili znowu znalazłeś się w jej ciemnym, wręcz mrocznym wnętrzu. Tym razem kapłan nie dał się zaskoczyć. Patrzy na Ciebie nieco przerażony. Czego znowu?!
Ahraman: Pomruki uznania przetoczyły się przez kilkunastoosobową grupkę ludzi wokół Ciebie. Barman zabrał z lady butelki i niedbale rzucił Ci dwie Złote Korony.
Co robicie? |
|
|
Farin |
Wysłany: Nie 22:42, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
jestem ptakiem zawsze chcialem latac mam skrzydla. bzium bzium. |
|
|
Su Yeng |
Wysłany: Nie 22:41, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
NO to on chyba już z tego nie wyjdzie trzymaj się idę po pomoc
idę do świątyni morra |
|
|
Ahraman |
Wysłany: Nie 22:41, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Widziałem tylko jak odjeżdżają powozem, za to może ktoś w mieście widział gdzie jedzie. Może i sam ruszyłbym w pościg gdyby nie to, że jeden z moich towarzyszy został bardzo ciężko ranny. |
|
|
Siergiej |
Wysłany: Nie 22:38, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Linar: Czujesz się, jakbyś popadał w stan nieważkości. Ty latasz...
Kotylion: Ponownie owinąłeś ciało krasnoluda względnie czystymi tkaninami. Ale to raczej nie zadziałało. Po dokładnym przyjrzeniu się śladom na poprzednim bandażu zauważyłeś, że czerwień krwi miesza się na nim z żółcią...
Ahraman: Grupka ludzi znowu się rozemocjonowała. Przybyło kilku nowych, trzeźwych gości. No i co, i co dalej?! Uciekli?! Gdzie, gdzie?!
Co robicie? |
|
|
Ahraman |
Wysłany: Nie 22:35, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Ano chodzi o to, że Wilhelmha wśród martwych nie było. Za to słychać było jego głos wołający woźnice, co zresztą nas uratowało. |
|
|
Farin |
Wysłany: Nie 22:32, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
czemu ta sciana sie tak kolysze, czuje sie jak na statku |
|
|
Su Yeng |
Wysłany: Nie 22:30, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
biorę wszstkie zdatne do tego rzeczy i robie kolejny opatrunek na ranie (znaczy opatrunek na opatrunku) |
|
|
Siergiej |
Wysłany: Nie 22:27, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Ahraman: Skończyłeś swoją opowieść, a barman wyraźnie poirytowany zapytał: Zara, zara! Jaka magia, jaki woźnica?! I gdzie tu te Wilhelm?!
Kotylion: Wrzuciłeś do plecaka album i udałeś się do kontuzjowanego Linara, sprawdzić jego stan. Jest bardzo kiepsko. Zaczął majaczyć i chyba zdaje mu się, że śpiewa.
Linar: Na szczęście nikt poza Kotylionem nie słyszy Twego śpiewu. Problem w tym, że Ty też powoli przestajesz.
Co robicie? |
|
|
Ahraman |
Wysłany: Nie 22:23, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Owszem, byłem u niej, gdyż jak mówiłem miałem jej sprzedać nieco trunków. Zostałem nawet zaproszony na obiad wraz z moimi kompanami. Hrabina i jej dzieci skończyły wcześniej i wszyscy przeszli do salonu. My zostaliśmy, ale gdy usłyszeliśmy jakich hałas szybko pobiegliśmy sprawdzić co się stało. Widok był okropny. Dwójka dzieci hrabiny i ona sama leżały na ziemi martwe, a w pomieszczeniu został jeszcze jeden żywy - woźnica. Ale okazało się, że włada on jakąś straszliwą magią i ledwie wyszłem żywy z tego starcia. Zaraz potem uciekł powozem, widać śpieszyło mu się. |
|
|
Farin |
Wysłany: Nie 22:16, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
Znudzony czekaniem na kolegow zaczynam spiewac tradycyjna piesn krasnoludzka, gdybym mial kopalnie siabadabadabadabadaba da:D caly dzien bym sobie w niej kopal.... |
|
|
Su Yeng |
Wysłany: Nie 22:14, 25 Lis 2007 Temat postu: |
|
biore ze sobą album i ide zobaczyć co z krasnalem Może sie jeszcze nie wykrwawił |
|
|